Złoty Las Marzeń. Tu wszystko jest możliwe

Złoty Las marzeń- tu wszystko jest możliwe...

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

Ogłoszenie

"zamknij oczy. Zamknij oczy, one nie pozwolą Ci zobaczyć nic. Otwórz umysł, otwórz szeroko. Stań i powiedź mi co widzisz" powiedz zaklęcie i oddaj się mu... I wejdź do Lasu, przyjacielu *** czekamy na warze propozycje rozbudowy lasu:D

#1 2008-03-22 20:41:22

Wampirzyca-a

Opiekunka Nocy, Trzecia Powierniczka Flakonu, Dowódca Armii Lasu

Zarejestrowany: 2007-08-13
Posty: 94

Za dużo pytań...

Grr...głupi skaner...nie moge dac moich rysunków, a projektowałam je całe 2 geografie...Ale naszczęście znlazłam inne. Zycze miłego czytania.

Święto Wiosny, dzień, kiedy życie zaczyna się od nowa. Święto radości, ale nie radości, która ubieramy przy obecności innych, radości, która tkwi nam w sercach, która w tym dniu rozpiera nasza dusze. Bo przecież wiosna to nie tylko zieleń i kwitnące kwiaty. Zieleń możemy przecież hodować w doniczkach, a kwiaty kwitną kilka razy do roku. Wiosna jest wtedy, kiedy my tego chcemy, wiosna trwa w naszej duszy i w naszym sercu. Święto Wiosny to symbol naszego odrodzenia. Kwitnące kwiaty to także symbol, symbol, który pomaga nam sobie uświadomić, że to czas wiosny.
    W Lesie Lorien każdy z upragnieniem czeka na to święto. Na ucztę, bal, muzykę i zabawy. Na prawdziwą radość.
   Las aż wrzał od przygotowań, na polanie stał pusty długi stół, który już za kilka dni będzie się uginał pod ciężarem naj znakomitszych potraw i napitków. Mimo czającego się zła driady opuściwszy swe stanowiska na granicach lasu, krzątają się dookoła polany, za poleceniami wymachującej różdżką Wampirzycy polerują sople i rozwieszają na pustych drzewach suche pnącza, które w Dniu Święta ozdobi pachnące kwiecie. Każdy zajęty przygotowaniami zapomina o smutkach tkwiących gdzieś głęboko, o smutkach już zakurzonych.
   Galadriela zajrzała do wnęki w jednej z setki komnat znajdujących się w jej drzewie.
   Ja tu jestem opiekunką, ja przywołam wiosnę, ja usiądę u szczytu stoły w czasie uczty, będę się przyglądać się śmiejącym wesoło mieszkańcom, więc musze jakoś wyglądać. –Pomyślała. Przyglądała się już piątej sukni z rzędu. Każda piękna i dostojna, godna królowej. Lecz każda biała. Czyż nie każdy w tym radosnym dniu nie będzie ubrany w barwne szaty? Czyż nie każdy przystoi się barwnymi ozdobami. W końcu odłożyła na bok piękną suknię. Białą a jednak mieniącą się wszystkimi kolorami. Przypięła do sukni srebrna broszkę. Stanęła przed lustrem, uśmiechnęła się do swojego odbicia. Mimo swojego wieku była naprawdę piękna. Biła od niej siła i pewność siebie. Każdy na jej widok pomyślałby, że ta kobieta wie, czego chce. I tak naprawdę było. Ale czego chce i pragnie Lady of Light wiedziała tylko ona sama. Jeszcze raz rzuciła tęskne spojrzenie na suknię i wyszła z komnaty. Stanęła na jednym z wielu balkonów. Las na razie uśpiony pod warstwa śniegu niedługo obudzi się. Znowu zieleń Lasu Lorien przypomni wszystkim, co to znaczy żyć pełna piersią.
   Zeszła po krętych schodach do ogrodu. Podeszła do Zwierciadła. Zobaczyła w nim Wampirzyce kłócącą się z mężem, a raczej z ciałem męża, bowiem dusza należała do kogoś innego. Czuła silną chęć, aby iść tam i cos zrobić, pomóc Pani Nocy tak jak ona pomogła jej. Ale wiedziała, że Sha tego nie chce. Biała Pani wszystko wiedziała. Wiedziała o czarnym pierścieniu posiadającym ogromna moc i wiedziała o Teofonie próbującym namówić Wampirzyce o powrocie do zła. Czasami miała ochotę zapomnieć to wszystko, co wie. Chciałaby być zwykłą elfką. Normalna osoba z normalnymi problemami, a nie Lady of Light, Opiekunką czy Białą Wiedźmą. Wiedziała, że jest zagrożeniem i jak się nie schowa gdzieś to może zagrażać światu. Przez nią zło może zapanować nad wszystkim. Ale to nie jest jej wybór, tak jest zapisane w gwiazdach i tak musi się stać. Władca Cieni zginął, ale on nie jest jednym, który pragnie być największym na świecie. Las, Lorien jej potrzebuje i nie może go zostawić tylko, dlatego, że boi się przyszłości.
   Woda Zwierciadła zafalowała i zobaczyła twarz Aryi uśmiechniętej od ucha do ucha. Nie przejmowała się ubiorem na Święto Wiosny, wiedziała ze jak będzie chciała wyglądać pięknie to tak po prostu będzie.
   Zwierciadło zamigotało i Galadriela ujrzała w nim rozległe pustkowie poza granicami Lasu.Zdziwiła się, bowiem zazwyczaj jej oczom ukazywały się obrazy samego Lorien. Po chwili na pustkowiu zamajaczyła czyjaś sylwetka, zbliżała się coraz bardziej. Była to sama Arya, kierowała się w stronę niedużej osady.
   W miasteczku panowała głucha cisza. Nieznajomy we wsi było to wielkie wydarzenie. Najstarsze kobiety jeszcze przez kilka miesięcy wymyślały coraz to tragiczniejsze życiorysy gości. Snuły coraz to dziwniejsze domysły, kto to może być.
   Małe dzieci po przytulane do matek i schowane za drzewami przyglądały się ze zdziwieniem dumnej elfce idącej środkiem wsi z wysoko podniesioną głową. Jeszcze większy niepokój sprawił miecz wystający spod ciemnej szaty Aryi.
   Po jakimś czasie odprowadzona wzrokiem ludzi doszła do niewielkiej chatki położonej na bezludziu. Dookoła niej nie stał żaden dom a drzewa były tu uschnięte i sczerniałe. Szpiczastoucha weszła do niej bez zapukania.
  -Wiedziałam, że wrócisz. Wiedziałam, że Cię jeszcze kiedyś spotkam. Wskazała dłonią na fotel stojący naprzeciwko niej. Elfa usiadła. Staruszka o wcale nie przyjaznej twarzy uśmiechnęła się. Potrząsnęła niedużym woreczkiem i po chwili wysypała z niego na drewniany stół kości i kamienie z wygrawerowanymi literami Starożytnego Pisma. Kości rozsypały się tworząc wzory zrozumiałe tylko dla starej wieszczki.
   - Na pewno chcesz wiedzieć? Czasami lepiej poddać się przyszłości niewiedzą, jaka ona jest.
   - Chce wiedzieć! Nie po to przychodziłam tu, żeby słuchać jakichś morałów.
   - No dobrze- powiedziała wieszczka nie zmieniając wyrazu twarzy. –   Zrobisz coś, co Cię zdziwi. Nie tylko, aby pomóc temu, kogo kochasz, ale także urosnąć w oczach innych.
   Woda zaszumiała i Galadriela zobaczyła w nim tylko swoje odbicie.
   Szła niewielką ścieżką pomiędzy drzewami rosnącymi w jej ogrodzie. Delikatnie, niczym swoje dzieci głaskała liście. Po chwili doszła do niewielkiej zacienionej, kamiennej altany. Miała ochotę wyciągnąć dłoń i mocą pierścienia roztrzaskać altanę na drobne kawałki, lecz opanowała chwilowy napad złości. Weszła do niej i usiadła na drewnianej ławeczce. Zerwała niewielki biały kwiat, tylko w nielicznych miejscach w lesie rosły zimowe róże. Nie każdy mógł je zauważyć na białym tle śniegu. Lecz ten, kto ujrzał ich piękno czuł ciepło na sercu.
-    To tak jak ja.-Pomyślała Lady of Light. Tylko uważny obserwator dostrzegał ją pomiędzy śnieżnobiałymi płatkami śniegu.
   Tak każdy mieszkaniec Lasu ukrywając swoje smutki głęboko w sercu przed światłem dziennym czekał na Święto Wiosny. Wszyscy już myśląc, że ono nie nadejdzie dotrwali do tego dnia. Nikt nie zdawał sobie sprawy, że w tak piękny dzień może zdarzyć się coś, czego nikt się nie spodziewał.
  Stół uginający się pod najróżniejszymi owocami lasu i jadalnymi kwiatami zastała Galadriela przychodząc na polane.
http://images33.fotosik.pl/189/767f3782fe132489.jpg
Uśmiechnęła się do siebie, to była jedna z niewielu w lesie rzeczy, o które ona się nie martwiła. Była ubrana w przepiękną białą suknie. Swoim wyglądem przyćmiewała wszystko inne na polanie. Wszystkie oczy były zwrócone w jej kierunku. Włosy rozpuściła tak, że niemal dotykały ziemi. Podeszła do głównego miejsca przy stole. Po jej prawej stronie siedziały Arya i Undomiel a po lewej Wampirzyca.
   Lady of Light uniosła ręce i powiedziała.
  - Święto Wiosny czas zacząć.- Po czy klasnęła w dłonie. Stało się coś, co zdumiewało  rok po roku. Śnieg zaczął nagle topnieć, pojawiła się soczysta zielona trawa. Wszystkie drzewa oblały się najbarwniejszym kwieciem. Nagle rozległa się piękna delikatna muzyka, każdy rozglądał się dookoła gdzie są ci grajkowie, skąd dobiega ta muzyka, ale to tajemnica Galadriel.
   Biała Pani widząc uśmiechy i zdziwienie na twarzach zebranych podniosła kryształowy kielich wypełniony różaną wodą.
   - Kolejna wiosna przywitana, kolejna zima odeszła zabierając ze sobą wszystko, co się zdarzyło. Zapraszam do skosztowania najlepszych potraw przygotowanych specjalnie na ten dzień.
Wampirzyca wymieniła bardziej wymuszony uśmiech z Lady of Light. Ta zaś przez chwilę wpatrując się przed siebie dołączyła do wesołych rozmów.
   Arya i Undomiel zajadając owoce i popijając je miodem dyskutowały o najnowszych technikach polowania na trole.
   - Trole,- westchnęła Arya.- Wytropienie ich jest coraz trudniejsze. Korzystając z ludzkich wynalazków kryją się pod ziemią lub w górach. To już nie jest to samo, co kiedyś.
   - Racja, odkąd jestem w Lorien ani razu nie byłam na polowaniu.- Jak ja za tym tęsknie . Za kilka dni musimy wyruszyć.- Mrugnęła porozumiewawczo do Aryi.
   Kilka miejsc dalej ożywioną dyskusje na temat leczniczych roślin prowadziły Aevenien i Dark Lady. Oby dwie obeznane z tym fachem znalazły wspólny temat do rozmowy.
   Arya unosząc wysoko kielich krzyknęła: Konkurencje czas zacząć! Wszyscy mieszkańcy lasu chórem zgodzili się i przeszli wesoło śpiewając na polane przed Akademią.
   Undomiel wyzywając Arie uśmiechnęła się pobłażliwe, wyciągneła swój miecz. Jego srebrna klinga zalśniła w słońcu tysiącem kolorów. Mieszkańcy z zapartym tchem przyglądali się pojedynkowi. Dwie równe sobie przeciwniczki walczyły naprawdę ostro. Żadna nie chciał przegrać. Obie ze zwinnością typową dla elfów unikały coraz do groźniejszych ciosów. Widowisko było naprawdę wspaniałe. Arya uśmiechając się z miną pewnego zwycięzcy do przyglądającego się tłumu nie zdążyła uniknąć szybkiego ruchu Undomiel i ta wytraciła zdezorientowanej elfce miecz z ręki. Szpiczastoucha zaśmiała się – Po prostu miałaś szczęście. W Lesie Marzeń jest miejsce tylko dla jednej Pani Mieczy.- Po czy pociągnęła Undomiel za rękę wyciągniętą w pomocnym geście. Obie elfki wylądowały na trawie głośno się śmiejąc. Undomiel otrzepując się zapytała zebranych
   - Kto ma jeszcze odwagę zmierzyć się z niepokonaną?
Z tłumu wyłoniła się dumna postać Aevenien.
   - Ja. – Opowiedziała kłaniając się dwornie. – Ja mam odwagę.
   Niestety i ta elfka po widowiskowym pojedynku nie zdołała pokonać Undomiel.
   Mistrzyni zaśmiała się się- Czy nie ma już śmiałków- Może ty spróbujesz?- Zapytała odwracając się w stronę Lady of Light siedzącej na girlandzie z kwiatów.
   - Może innym razem. Ubrudzę sobie suknię- Odpowiedziała Galadriela uśmiechając się.
   Sha siedziała z boku i rozmyślała. Nie wiedziała, z jakiego powodu, ale była zła, zła na wszystko, na Święto Wiosny, na turniej, na Lady of Light, na Ave, na Arye. Znowu usłyszała w głowie głos Teofona.
   - Nie widzisz, ale czemu nie słyszysz? Może nie chcesz słyszeć?
   - Ale czego?- Zapytała zdziwiona.
   - Tego, co się dzieje dookoła. Tego jak wszyscy się z ciebie wyśmiewają. Jak gardzą tobą? Jak ta twoja niby przyjaciółka Aevenien razem z Undomiel obrzucają cię obelgami, że jesteś ofiarą losu, że to wszystko co robisz, robisz po to aby przypodobać się Białej Wiedźmie.
   Wampirzyca poczuła, że po jej policzku spływają gorące łzy.
   - Przecież potrafisz zrobić coś, aby im udowodnić, że jesteś lepsza od nich, bo jesteś.- Teraz Teofon nie wyśmiewał się z Wampirzyca, współczuł jej i pocieszał, tak przynajmniej myślała Sha.
   Siedziała w milczeniu do końca turnieju, sama nie wzięła udziału w żadnej konkurencji, mimo że od kilku dni codziennie przygotowywała się zawodach w łucznictwie, była prawie pewna, że wygra.
   Słyszała śmiech i rozmowy. Miała ochotę wstać i uciec z Lorien, zostawić ten las za sobą, nigdy tu nie wrócić, zapomnieć o wszystkim. Ale czuła, że musi zrobić cos innego. Że jeśli tego nie zrobi nie pokaże, że jest kimś. Naprawdę kimś.
   Po chwili wesoła gromada opuściła zielona polanę przed Akademią i udała się nad jezioro.
   Ostatnia wstała Biała Pani, już miała opuścić jak wszyscy to miejsce, lecz w cieniu drzew zauważyła siedząca Wampirzyce. Westchnęła.      Otrzepawszy suknie z niewidocznego brudu podeszła do Pani Nocy.  Zauważyła w niej cos dziwnego, coś nieznajomego.
   - A ty nie idziesz? Myślałam, że lubisz takie zabawy?- Zapytała Lady of Light robiąc zdziwiona minę.
   Sha poczuła w całym ciele ogień, chęć zrobienia tego, co cicho podszeptywał jej sługa. Teraz on zawładnął jej ciałem.
   - Bo lubię.- Powiedziała wstając. Uniosła powoli dłoń tak, że pierścień wycelowany był prosto w Opiekunkę. Niebo zasnuły ciemne burzowe chmury. Po chwili ogromne błyskawice rozpruły niebo. Nigdy coś takiego nie zdarzyło się w czasie Święta Wiosny.
- Co robisz?- Zapytała zaskoczona Galadriela. Spodziewała się czegoś takiego ze strony Wampirzycy, ale nie tak szybko, nie teraz.
- Robie to, co wielka Meae bogini przyszłości zapisała w gwiazdach. – Cała moc Pani Nocy, cała jej złość zazdrość, wszystkie troski i smutki zebrały się w pierścieniu. Czarny kamień zalśnił dziwnym blaskiem. Z pierścienia buchnęły iskry, lecz to był sam początek.
http://images33.fotosik.pl/189/a04773c295d3706d.jpg
   Nagle cały Las przeszedł donośny krzyk Wampirzycy. Dopiero po chwili Galadriela dostrzegła ciało Pani Nocy, a nad nim z zakrwawionym mieczem stała Arya. Jej włosy targał wiatr a w oczach paliła się złość i gniew.
   - Nie zabiłaś jej. – Szepnęła Galadriela.- Przecież je wampirem.
   Rzęsisty deszcz obmywał ciała Shy, czerwona krew mieszała się z błotek i plamiła świeżą trawę. Porywisty wiatr szarpał tysiąc letnie drzewa. Ciemność zapadła w mgnieniu oka. W lesie nigdy nie było tak niespokojnej nocy. Nikt nie spał. Prawie każdy z pochodnią w dłoni mimo pogody stał opodal najwyższego drzewa w Lorien.
   W jednej z komnat nad ogromnym łożem, w którym spoczywała ledwie żywa Sha, stały Galadriela, Aevenien i Arya. Nikt więcej nie śmiał tam wchodzić.
   - Myślałam, że ona nawet tego nie poczuje, przecież tylko cios w serce ją zabije, jednak coś jej się stało. Jak to możliwe?- Ciszę przerwała Arya.
   - Racja, tylko cios w serce może zabić wampira, ale istnieją na świecie także przedmioty, jak twój miecz, które mogą mocno zranić. Twoje uczucie, gdy naprawdę w siebie wierzysz i walczysz za to, co kochasz wzmacniają siłę miecza. – Odpowiedziała Galadriela nie odrywając wzroku od łoża.
   - Czyli nic się jej nie stało?- Zapytała  Aevenien trzymając przyjaciółkę za rękę. Nikt jej nie odpowiedział.
   Przez nastopne kilka dni Sha nie odzyskała przytomności.
   - Ona naprawdę mogła Cię zniszczyć? Zgładzić Lorien? – Undomiel zapytała widząc przygnębiona Lady of Light.
   - Wampirzyca może nie, ale Sha tak. To nie tylko pierścień miał taką moc, to była moc nienawiści. Chociaż on zawładnął nad jej ciałem i umysłem tylko popychał ja coraz bardziej do przepaści. Wiem, że z tym walczyła, ale nie udało jej się. Są rzeczy, których nie można zapobiec, można jedynie czekać aż proroctwa bogini Meae spełnią się. Nie zawsze one są takie, jakie chcemy.
   Piątego dnia od Święta Wiosny Wampirzyca otworzyła oczy. Gdy zobaczyła Galadriele łzy spłynęły jej po twarzy.
http://images34.fotosik.pl/189/a42159f6efb28e93.jpg
Chciała wstać, odejść, lecz poczuła tak okropny ból, że musiała się znowu położyć.
   - Ja, ja nie chciałam. – Powiedziała.
   - Wampirzyco, wiem, że chciałaś, on ci tylko pomógł, ten pierścień jest niebezpieczny, ale tylko ty możesz nad nim zapanować. Gdy powstaje cos dobrego zawsze gdzieś jest tego lustrzane odbicie, niby takie same, lecz jego siła jest odwrotna. Gdy wyrasta nowe drzewo inne usycha. Taka jest kolej rzeczy.
   - Czemu mnie nie zabijesz? Nie wygnasz z lasu? Tyle zła wyrządziłam! – Krzyknęła rozwścieczona Sha. Wiedziała, że łatwiej by było jej cos zrobić, pokazać swoja wyższość gdyby wszyscy się od niej odwrócili, nienawidzili jej. – Ja już nie chcę! Tego jest za dużo!- Powoli się uspokajała. Zdjęła pierścień z palca i rzuciła na kamienną podłogę, lecz nie powstała na nim nawet mała rysa.
   Lady of Light nie powiedziała nic. Wstała i wyszła. Sha za drzwiami usłyszała jakieś głosy. Były to dwie osoby, Wampir i Opiekunka. Bolała ją głowa, nie mogła rozróżnić poszczególnych słów.
   Gdy Galadriela wyszła z komnaty zauważyła Wampira opartego o ścianę. Wampira, nie Teofona, gdy Arya wbiła miecz w ciało Wampirzycy, on zniknął gdyż był wtedy przy niej. Podsycał palący się już ogień nienawiści.
   - Wiedziałaś, że to się stanie! Że ten padalec mnie zaatakuje, że ją zaatakuje, ale nic nie zrobiłaś! Jak mogłaś?- Krzyknął nawet nie witając się.
   - Nie mogłam, to musiało się stać. Taka jest siła przeznaczenia.- Odpowiedziała spokojnie.
   - Ale jej mogło cos się stać! Najpierw chcesz żeby tu została, a potem zostawiasz wszystko! Po prostu nie wierze! Ja ją przecież kocham. Ty to wiesz! Nie zależy Ci na niej!
   - Zależy! Po prostu nie mogę! Czy nikt tego nie rozumie? – Miała łzy w oczach. Ona też miała dość tego wszystkiego.
Wybiegła i udała się do swojego ogrodu. Usiadła na trawie nad niedużym stawem i spojrzała na swoje odbicie. Przepraszam- szepnęła- Przepraszam za to, że żyje.- Powiedziała głośniej i rozpłakała się. Wiedziała, że nikt jej tu nie znajdzie. To było jej miejsce.
   Przez chwilę tak siedziała. W końcu wstała. Podeszła powoli do Zwierciadła. Przez chwilę widziała w nim tylko błękit nieba.
   Ujrzała roześmianą twarz małej pulchnej dziewczynki. To było ona. Szła za rękę ze swoją babką przez piękny zielony ogród. Jej babka. Ona zastępowała jej matkę. Matkę, która była tylko na pokaz. To przecież babka godzinami opowiadała jej piękne historie o najdalszych krainach, o lesie w którym wszystko może się zdarzyć, o lesie w którym mieszkają najrozmaitsze zwierzęta i stworzenia. Galadriela uciekła wtedy jednej z wielu wynajętych przez matkę niań. Uciekła do babki. Przez chwilę wstydziła się tego co zrobiła i bała się co powie babka, lecz ta jedynie się uśmiechnęła i zabrała ja do ogrodu, do którego nie wchodził nikt inny. Namare, tak nazywała się babka, nie wpuszczała tam królewskich ogrodników, o każde drzewo i każdy kwiat troszczyła się jak o własne dziecko.
   Mała księżniczka z zapartym tchem przyglądała się temu widokowi, w końcu ujrzała ogromne drzewo.
http://images27.fotosik.pl/180/7b280136aad6fe83.jpg
Każdą gałąź zdobiły setki białych i różowych kwiatów. Podbiegła do niego i przytuliła swoja twarz do ciepłej, tętniącej życiem kory. Namare zerwała jeden kwiat i wpięła go dziewczynce w bujne włosy. Nagły podmuch wiatru zerwał kwiaty z drzewa i zawirowały dookoła. Księżniczka rozłożyła ramiona i pragnęła pofrunąć razem z nimi.
   - Galadriela, Pani Drzew.- Powiedziała bezgłośnie babka.
   Wizja się skończyła. Lady of Light dotknęła koniuszkami palców srebrzystej wody. Jak bardzo tęskniła za tymi chwilami spędzonymi w tamtym ogrodzie razem ze swoja babką. Jej mogła powiedzieć wszystko. Tylko ona ze zrozumieniem wysłuchiwała szczebiotania tego dziecka. W każdym innym miejscu i wtedy i teraz musiała być Białą Panią, Opiekunka. Zawsze opanowaną dostojną.
   Gdy tylko pierwszy promyk światła wkradł się w półmrok komnaty gdzie przebywała Sha, otworzyła powoli oczy. Wiedziała, że i tak nic nie zobaczy, ale mimo wszystko lubiła to robić. Wstała, przeszła kilka kroków po podłodze. Zastanawiała się, dlaczego nadal tu jest. Dlaczego Galadriela się nią opiekuje? Za to wszystko, co zrobiła myślała, że śmierć będzie minimalną karą. Może, dlatego to wszystko robiła? I tak wszystko, co zrobiła było zapominane. Każde zamieszanie. Może temu? Może chciała, aby cały las wiedział o jej istnieniu? Może chciała zwrócić na siebie uwagę? Może? Za dużo tych pytań-pomyślała.
   Do pokoju wszedł Wampir, miała nadzieję że się uśmiechnie do niej i ją Przytule, lecz jego kamienny wyraz twarzy nie zdradzał żadnego uczucia.
   - Dlaczego?- Spytał.
   - Ale co?- Sha miała dość, że każdy oczekiwał wyjaśnień od niej. Robiła to wszystko pod wpływem chwili.
   -Wszystko! Czy ty sądzisz, że możesz sobie tak bezkarnie wszystko robić? Może ranisz innych? Może ranisz mnie? Czasami zachowujesz się jak 10-letnie dziecko!
   - Czy ty zawsze musisz mieć rację?- Chciała rozładować napięcie.
   - Nie, nie musze. Ale tobie wydaje się, że ty tak! Nawet nie Wisz, co się dzieje teraz w lesie!
   - Myślisz, że ja chciałam żeby to się stało! To mną zawładnęło. Nie mogłam tego powstrzymać! A myślisz, że mi się podobało towarzystwo Teofona w twoim ciele! Odwróciła się od niego i zaczęła płakać. Nie z powodu tego, co zrobiła., miała po prostu za dużo łez.
Po jego twarzy przeszedł cień. Nawet nie spojrzał na małżonkę. Po prostu wyszedł.
   - Dlaczego nikt nie chce mnie widzieć?- Zapytała siebie.

   Arya siedziała na ogromnym głazie nad jednym z wodospadów niedaleko jej drzewa.
http://images33.fotosik.pl/189/34b79e93c61a6c24.jpg
Wzięła garść kamieni i wrzucała je po kolei do wody. Po chwili znudziła się jej ta zabawa i rzuciła pozostałe kamienie naraz. Przyglądała się powoli znikającym pierścieniom na turkusowej tafli wody. Spojrzała na swój miecz leżący w trawie, dotknęła go. Nie poczuła takiej energii jak wtedy, gdy wbijała go w plecy Wampirzycy.

   Na skraju wsi oddalonej od Lorien pasmem Lwich Gór grupa ludzi zebrała w karczmie „Pod Czarnym Smokiem” wokół starego bajarza. Wszyscy uważali go za dziwaka, ale każdemu milej było pić piwo słuchając jego zmyślonych opowieści. Gdy karczmarz przyniósł u pełny kufel zaczął opowiadać.
   - Byłem ostatnio tu i tam. Spotkałem wędrowca, który właśnie wracał zza Lwich Gór. Mówił, że od kilku miesięcy szukał Lasu Lorien. Chodzą tam o nim różne opowieści. Dla jednych jest to oaza spokoju, a dla drugich miejsce gdzie Biała Wiedźma sprowadza najróżniejsze dziwadła i chce stworzyć armię. Podobna tylko wybrani mogą się tam dostać, bowiem granic chronią magiczne bariery i zaklęcia. Ów wędrowiec powiedział mi, że Biała Wiedźma ma na swojej stronie kolejny pierścień.
   Wśród zebranych zapadła cisza. Przez sale przebiegł szmer.
   - Phi, i wy wierzycie w te bajki! Nie ma żadnych pierścieni! Żadnego magicznego Lasu!- Milczenie przerwała dziewczyny, około 17 lat. Wstała i stanęła w drzwiach. – Co za brednie? Myślicie, że ja nigdzie nie byłam? Ja Księżniczka Złodziei? Myślicie, że ja kiedyś nie szukała ego przeklętego lasu? Podobno tam kryją się niemożliwe bogactwa. – Powiedziała i wyszła.
   Oglądając się za siebie podeszła rosnącego nieopodal drzewa. Wspięła się na najwyższy konar i włożył rękę do niewielkiej dziupli. Dotknęła niewielkiego przedmiotu owiniętego brudnymi szmatami.
   - Jest.- Szepnęła z wyraźną ulgą.

Ostatnio edytowany przez Wampirzyca-a (2008-03-22 20:45:26)


http://www.lotrplaza.com/images/ranks/L03.gifTrzecia Powierniczka Flakonu
Ta, która wie czego chce ! Miau!

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.jumpstylepiekary.pun.pl www.feralheart-super-gierka.pun.pl www.rozyny-info.pun.pl www.jestem-mscicielem.pun.pl www.viawwwgame.pun.pl