Złoty Las Marzeń. Tu wszystko jest możliwe

Złoty Las marzeń- tu wszystko jest możliwe...

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

Ogłoszenie

"zamknij oczy. Zamknij oczy, one nie pozwolą Ci zobaczyć nic. Otwórz umysł, otwórz szeroko. Stań i powiedź mi co widzisz" powiedz zaklęcie i oddaj się mu... I wejdź do Lasu, przyjacielu *** czekamy na warze propozycje rozbudowy lasu:D

#1 2009-09-01 19:50:33

Wampirzyca-a

Opiekunka Nocy, Trzecia Powierniczka Flakonu, Dowódca Armii Lasu

Zarejestrowany: 2007-08-13
Posty: 94

Ysabel

Wiem, że to baaaaardzo krótkie opowiadanie ale tak mnie natchnęło. Nie powiem, żeby to było dzieło mojego zycia, ale tak jakoś lubię te historię... Ze smutkiem powiem, że ostatnio bardzo mało pisze, szczególnie w wakacje, ale mam nadzieję to nadrobić. Za to w rysowaniu braków nie mam Muszę spełnić mamine marzenie i dostać sie na to (wygląda na to że cholerne) ASP
to tyle, opowiadanie oczywiście dla galadrieli, której nie moge na gg nigdy złapać. Miłego czytania!





   Ysbel szła powoli zostawiając długi ślad na pisaku. Plaża była pusta nie licząc kilku biegających krabów. Jej blada cera kontrastowała z czerwonymi zadrapaniami na twarzy. Czarne włosy powiewały lekko na wietrze, każdy widzący ją byłby oczarowany tym widokiem, bowiem ona była jedną z niewielu osób, które mimo wszystko zawsze wyglądają cudownie.
  Jak tak cudowna istota mogła znajdować się w takim stanie? Każdy zaprzątałby tym sobie głowę. Aby rozwikłać ową zagadkę trzeba cofnąć się paręnaście lat wstecz…
  Sześcioletnia dziewczynką z niesamowitą zwinnością baraszkowała po pałacowej bibliotece. Mimo tego, że nie umiała czytać, godzinami potrafiła przyglądać się wspaniałym ilustracjom zdobiącym każdą stronę ksiąg. Fascynował ją szelest otwieranych ksiąg, których nikt nie otwierał od dawien dawna, widok cudownych ilustracji, które wreszcie ujrzały światło dzienne, dotyk papieru, tak delikatnego, że przy większym uderzeniu rozsypałby się w szary popiół. Jedna zdecydowanie przypadła jej do gustu, więc wtedy, gdy nikt ze służby nie patrzył przemyciła ją do pokoju. Chowając księgę pod materac była podekscytowana tym, iż ona w tym wielkim świecie posiada choćby taka malutką tajemnicę. Jednak dziecko jak dziecko i po jakimś czasie zauroczona innym drobiazgiem zapomniała o swoim wspaniałym skarbie tkwiącym bezpiecznie obok niej.
  Ysbel pośpiesznie wkładała swoje rzeczy do ogromnego dębowego kufra. Jutro wyprowadzała się do swojego małżonka. Niesamowite wesele urządzone przez jej ojca trwało tydzień. Codzienne bale, uczty i polowania wciągnęły ją, lecz z westchnieniem musiała przyznać, że to już koniec i musi pożegnać miejsce gdzie spędziła całe swoje dzieciństwo. Przystrojona w najdroższe suknie skrojone specjalnie dla niej z najlepszych materiałów dzień po dniu żegnała się z każdym znajomym listkiem, z każdą cegiełką na ścianie i każdym detalem na setkach obrazów znajdujących się w zamkowych korytarzach. Pakując się jakaś niewidzialna siła skierowała jej rękę w stronę łóżka. Delikatnie uniosła materac i podniosła leżącą tam książkę. Dotknęła opuszkami palców skurzaną czarną okładkę. Przeczytała wytłaczany złotymi literami tytuł: „Rodowa Księga”
- Nic specjalnego.- Przeszło jej przez głowę.  Miała nadzieję, że skoro to było tak głęboko ukryte będzie to coś fascynującego. Usiadła na brzegu łóżka. Otworzyła na ostatniej stronie. Czerwonym atramentem wypisane było jej imię. Nie jej siostry ani braci. Wyżej widniało imię jej matki. Nie ojca. Matki, która zmarła przy porodzie… Przewróciła strony i wypuściła książkę z rąk.

  „ Musieliśmy uciekać, ale nasz ród przetrwa wszystko. Nie damy się niczemu. Wampir zginie tylko z miłości”
-Wampir! Wampir! Wampir! Wampir! Wampir! Wampir! Wampir! Wampir!- Minęło kilka minut zanim uświadomiła sobie znaczenie tego słowa. Skojarzyła wszystkie fakty z dzieciństwa. Ruszyła biegiem do stajni gdzie pochwyciła swojego ulubionego konia i zostawiając cały swój dobytek udała się do Neapolu. Dlaczego Neapolu? Tam się urodziła… tam zginęła jej matka.
   Ze łzami w oczach czytała kolejne karty tej dziwnej książki. Nie wierzyła, że te wszystkie historie o matce, które opowiadali wszyscy wokół to zwykle kłamstwa. Księga ta była wielkim drzewem genealogicznym rodu wampirów.  Obok każdego imienia była wypisana data urodzenia, z lękiem stwierdziła, iż data śmierci nie znajdowała się przy każdej osobie. Skrupulatnie opisana była także przyczyna śmierci.  Cichy jęk uwiązł jej w gardle gdyż zauważyła, jaką torturą była każda przyczyna zgonu.
   Zagłębiając się historie tego rodu z niedowierzaniem czytała urywki pamiętników co ważniejszych wampirów.

   To było najokropniejsze wydarzenie odkąd sięgam pamięcią. Setki wampirów związanych wrzucono do krateru Wezuwiusza. Ci ludzie nie znają litości! Śmiali się patrząc prosto w oczy matkom przytulającym swe dzieci oraz mężczyznom trzymającym za ręce swoje żony. Miałem ochotę krzyczeć, gdy prowadzoną moją siostrę do tej przepaści, jednak w tej chwili usta zakrył mi ręką jakiś mężczyzna i odciągnął na bok. Zauważyłem kilku moich przyjaciół tak samo zdziwionych jaj ja. Widząc, co się dzieje i wiedząc, że to może być nasza jedyna szansa rzuciliśmy się do ucieczki. Przez pięć dni i pięć nocy ukrywaliśmy się w pobliskich zaroślach patrząc na tą niechylącą się ku końcowi rzeź. W końcu, gdy zniknęły ostatnie patrole szukających, jakich zagubionych kosztowności żołnierzy postanowiliśmy opuścić naszą kryjówkę…

Po kilku godzinach czytania usłyszała pukanie do drzwi.
- Niedługo wyruszamy, gotowa jesteś Pani? – Usłyszała pytanie.
- Tak. – Skłamała.
   Od razu wiedziała, co zrobi. Ubrała swoją najzwyklejszą suknie, wygrzebała z dna szafy płócienną torbę, z której korzystała tylko w czasie polowań i spakowała do niej księgę, butelkę wina oraz bochenek chleba z przyniesionej jej kolacji. Szybkim krokiem skierowała się w stronę stajni gdzie czekał już gotowy do drogi Nestor.
   -Zmieniamy cel podróży.- Szepnęła do konia i pogładziła go po czarnej i lśniącej grzywie. 
Pod osłoną nocy wyruszyła do Neapolu, aby poznać prawdę. Nie wiedziała jak to zrobi, ale wiedziała, że musi. Podróżowała siedem dni z krótkimi przerwami na sen czy posiłek nim dotarła do celu.
   U bram miasta zauważyła staruszka żebrającego o kilka groszy. Gdy przechodziła obok niego złapał ją za nadgarstek.
- Nie mam nic przy sob…- zaczęła, lecz ten jej przerwał. – Wiem, po co tu przyszłaś. Chcesz znać prawdę. I pokazał jej znamię w kształcie gwiazdki na przegubie. Takie samo, jakie miała ona. Takie samo, jakie miał każdy wampir. – Idź tam. – Szepnął ledwie słyszalnie i wskazał mocno wydeptaną ścieżkę idącą dookoła murów.
   Szła po stromym zboczu wulkanu od kilku dobrych godzin.  Ostre kamienie raniły jej stopy a krzewy potargały sukienkę. Cały czas po jej policzkach spływały piekące łzy. Wzięła głęboki oddech, gdy zauważyła cel swojej podróży. Biegiem dotarła do krawędzi i spojrzała z lękiem w dół.
- To tu.- Szepnęła i rzuciła się w prawie namacalny mrok czeluści.


http://www.lotrplaza.com/images/ranks/L03.gifTrzecia Powierniczka Flakonu
Ta, która wie czego chce ! Miau!

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.iskrosno.pun.pl www.mlodziigniewni.pun.pl www.musiccorner.pun.pl www.minecraftofpoland.pun.pl www.oferty.pun.pl