Złoty Las Marzeń. Tu wszystko jest możliwe

Złoty Las marzeń- tu wszystko jest możliwe...

Ogłoszenie

"zamknij oczy. Zamknij oczy, one nie pozwolą Ci zobaczyć nic. Otwórz umysł, otwórz szeroko. Stań i powiedź mi co widzisz" powiedz zaklęcie i oddaj się mu... I wejdź do Lasu, przyjacielu *** czekamy na warze propozycje rozbudowy lasu:D

#1 2008-02-22 18:47:32

Wampirzyca-a

Opiekunka Nocy, Trzecia Powierniczka Flakonu, Dowódca Armii Lasu

Zarejestrowany: 2007-08-13
Posty: 94

Bo najbezpieczniej jest w duszy

Wydarzenia, które teraz opisze, mają miejsce wcześniej niż nowe opwiadanie napisane przez Galadriele.

Napewno zauważycie, że kilka rzeczy jest troszkę przypomina opowiadanie Pani, ale naprawde, nic nie ściągałam, a to opowiadanie wymyśliłam kilka dni temu. Dziękuję za wyrozumiałość.

Zadedykować komuś?Na pewno. A tą osobą będzie Biała Pani. Bez niej by to wszytsko nie istniało, nie istniał Las Lorien. Pewnie zamiast pisać to opwiadanie, grałabym w jakies głupie gry.


   Wampirzyca obudziła się spocona, na niebie świecił jeszcze księżyc. Podeszła do okno, musiał zaczerpnąć świeżego powietrza. Odetchnęła głęboko. Znowu widziała tą twarz. Czarna jak węgiel, na policzku zaś miała czerwona pręgę. Raziła w oczy tak jakby to był sam ogień. Jego oczy, tak ta pewno to był on, śmiały się, ale nie serdecznie, widać  w nich było zło, zło i pogardę. Usłyszała jakiś szmer, odruchowo położyła rękę na sztylecie.
   Znalazła go, gdy wprowadziła się do Lasu. Leżał ot tak na stole. Jakby ktoś się śpieszył i go zapomniał, albo chciał się go pozbyć.
   Czuła zło czające się w kątach.
   Westchnęła.
   Wyszła z drzewa, phi, jest wampirem, co ja zabije? Kołek w serce? Jak skopie tego dupka, który to spróbuje zrobić. Zaśmiała się w duchu.
   Szła miedzy drzewami, nawet one spały, położyła dłoń na jednym z nich. Czuła jak ono oddycha, przecież cały las żyje – pomyślała.
   Weszła na niewielką polane.
http://www.mFoto.pl/uploads/1987/55elf4va_34324.jpg
Cisza, która panowała dookoła wprawiała Wampirzyce w nastrój grozy, ale ona się tym nie przejmowała, przecież noc to jej żywioł. Położyła się na miękkiej i pachnącej trawie. Wyrwała jedno źdźbło i wsadziła je sobie ust. Spojrzała na niebo. Gwiazdy świeciły jasno, jakby jedna starała się prześcignąć drugą. To tak samo jak wśród wszystkich istot-przeszło jej przez głowę. Każda chce być lepszy od drugiej, czy to pod względem dobra czy wredności.
   Każdy chce mieć większą moc, lepiej władać mieczem…
   Odsunęła na chwile te myśli i spojrzała na księżyc. Uśmiechnęła się mimo woli. Pełnia to jedyna noc, kiedy nie zamienia się w kota. Czasami chciałaby być kotem na zawsze, mieszkać w domu jakiejś królewskiej rodziny spać na poduszce przed płonącym kominkiem.
Wstała i podeszła do jeziorka. Zmąciła palcami swoje odbicie. Po chwili ujrzała tam postać jakiegoś uciekającego mężczyzny. Był ranny. Spojrzał w oczy Wampirzycy. Poruszał ustami, lecz nie słyszała żadnego dźwięku. Dopiero kilka sekund później usłyszała:
   -Sha, nie! Biała Wiedźma! Nie po…-obraz się rozmazał i znów zobaczył swoją twarz. Jeszcze długo zastanawiała się nad znaczeniem tych słów. Kto to był? Jaka Biała Wiedźma? I skąd wiedział jak ona ma na imię. To wiedziało tylko kilka osób. Ostatni raz tak ktoś do niej powiedział kilka dni przed przybyciem do Lorien. Te czasy wydawały się jej tak odległe. Jakby minęło kilka stuleci od kąd tu przybyła. Leżała w trawie zapatrzona w gwiazdy jeszcze przez kilka minut. Po chwili zrobił się senna.
Poczuła jakieś szarpanie. Otworzyła oczy i ujrzała słońce. Musiało być już południe. Nad nią ktoś stał. Przetarła oczy, wszystko ją bolało od tego spania na trawie.
    Nigdy więcej- powiedziała bezgłośnie.
    Nad nią stała oparta o drzewo Aevenien,
http://www.mFoto.pl/uploads/1987/duz-elfkanadrzewie_6ef37.jpg
na jej twarzy widoczna był ulga. Spojrzała na nią z wyrzutem.
   -Jest już południe! Wampir powiedział, że nie było Cię w nocy! Martwiłam się! On też. A propos to wybrałaś sobie niezłego partnera, jakby miał brata…-Nie skończyła, ponieważ przerwał jej dziecięcy śmiech Wampirzycy. Uśmiechała się bezradnie. –Nic mi na ten temat nie wiadomo.-Odpowiedziała.
   Ave przyjrzała się jej podejrzliwie. Znały się przed przybyciem do Lasu.
  -Czemu tu jesteś? – Zapytała
  -Nie rozumiem.
  -No, czemu tu jesteś, zawsze podróżowałaś, prawie nigdzie nie spędzałaś więcej niż kilka dni. Lubiłaś przygody, zabawę.
  -Hmm…Nie wiem, może temu, że się zmieniłam? Chyba potrzebuję stabilizacji. A może jest inny powód. Może to samo Lorien tak na mnie działa? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
   Aevenien spojrzała na nią z osłupieniem. To chyba najmądrzejsze słowa, jakie kiedykolwiek usłyszała z ust tej szalonej Wampirzycy.
   Ona jakby wiedziała, co Ave myśli- Á yuhta cuilelya, sívë nuru entarë cé nimba lye. (Używaj swego życia, jakby śmierć nazajutrz mogła cię napotkać)-powiedziała i uśmiechnęła się szeroko.
  -Chodźmy do twojego drzewa Wampir pewnie z niecierpliwością czeka, mówił ze ma coś dla ciebie- Ave puściła do Wampirzycy oko. Pomogła jej wstać i weszły między grube u stare drzewa. Skierowały się w stronę drzewa zamieszkanego przez wampiry.
   Wampir siedział na schodach i bawił się płomykami ognia. Na widok małżonki uśmiechnął się lekko.             Przypomniała sobie, dlaczego akurat wyszła za tego osobnika. Och nigdy nie zapomnie tego wesela. Butelki rumu i tańce do rana. To, co kocha najbardziej.     
   Wstał i podszedł do niej. Pocałował ją w usta. Ave stała obok i nie miała zamiaru odejść. Po jakiego grzyba miałaby opuścić taki spektakl? Włożył rękę do sakwy i wyciągnął z niej pierścień. Zaręczynowy Pierścień Bogów..
  -Myślisz, że nie wiem że go zgubiłaś? Znalazłem go. – Złapał She w biodrach i zakręcił w kółko. Po okolicy rozległ się donośny śmiech.
  -Sielanka-skomentowała stojąca obok obserwatorka i przewróciła teatralnie oczami.

Liście dookoła zawirowały. Można było usłyszeć pieśń wiatru:

Namarië, nóre nu formen menelenen !
Voro nauvanyel laita,
An sinome salquessë isilmessë
Ar alcaressë quanta saiwa Anar
She cennenyë liltala,
Ar vanesserya ar omava lomelindeva
Aiquen úva nyari quetilessë firimar.
Nan milume auressë ento I Ambar taltuva
Ar astonna ruxuva yesseassë pallalë
Vanima ná nan síra laitalenya
Ar quettaiva lirenya ana sa, tana ar yassë
Engë yuale, amaurea ar cemen, ar ear
Nan Sha inya pollë nin tana.

   Przez chwilę wpatrywali się w niebo.
  -Kocham Cię.- Szepnął jej do ucha. Uśmiechnął się jeszcze raz, po chwili na polanę czarny koń, ten  wsiadł  na niego i odjechał.
http://www.mFoto.pl/uploads/1987/557a3aabade9f0fc_af552.jpg
  -Ach te wampiry- skomentowała Ave.- Mówiłam, żebyś znalazła sobie jakiegoś elfa. Ten to tak zawsze?
  -Zawsze.- W głosie Wampirzycy nie słychać było smutku.- Co powiesz na małą przejażdżkę na smokach?     Yamya dawno nie latała. W ogóle dawno jej nie widziałam.
  Gwizdnęła, a po chwili ogromny czarny smok wylądował obok nich. Podeszła do niej i pogłaskała ją czule po łuskach.
http://www.mFoto.pl/uploads/1987/c4a755cba6e09a3e_5d06b.jpg
  -Ja nie mam smoka- spojrzała wymownie Ave
  -Ale problem! Miejsca jest! Taka gruba przecież nie jestem! No może troszkę…
  -Nie spadnę?
  -Hahaha, a więc smoki to rzecz której się boi nieustraszona elfka Aevenien. –zaśmiała się Pani Nocy- Spokojnie, nic Ci się nie stanie. No chyba że ją o to poprosze.
   Wa prawie siłą zaciągnęła przyjaciółkę na smoka. Ten przeciągle ryknął i rozłożył skrzydła. Po chwili frunęły między chmurami.
   Ten wiatr we włosach, te muchy na zębach, no może te to niekoniecznie, ale nigdy nie wiadomo co się zdarzy.
   Następnego ranka Wampirzyca obudziła się kilka minut przed wschodem słońca. Zwinięta w kłębek pod postacią kota, leżała na ogromnym łóżku.
   Lubiła wstawać gdy wszyscy jeszcze spali, mogła wtedy pomyśleć, pomarzyć spokojnie.
   Jasne promienie słońca oświetliły pokój. Czarny kot zamienił się w czarnowłosą pół elfke pół wampirzyce. Przeciągnęła się na łóżku i sięgnęła po książkę pożyczoną z biblioteki Lady of Ligot. Zimowa Róża. Historia chorego chłopca, który po wysłuchaniu opowieści dziadka odzyskał nadzieję. Większość książek, czy może wszystkie, mieszczące się w zbiorze Białej Pani miały dobre zakończenie. Na tym polega chyba rola książek, aby odzyskać utraconą nadzieję, wiarę w siebie.
   Narzuciła na siebie srebrną szatę i wyszła. Słońce obudzone przez Opiekunkę blado prześwitywało przez liście. Ruszyła w stronę najwyższego drzewa w Lorien. Myśląc o Galardieli przypomniała sobie wydarzenia związane z jej dziwacznymi adoratorami. Czy mężczyźni wszędzie są tacy sami? Uważają że kobiety lubią tylko biżuterię? Nie zauważyła nawet kiedy dotarła do celu.
Po krótkim spacerze, po schodach i arkadach doszła do niedużej komnaty, gdzie zwykle przebywała Biała Pani. Niestety nie było jej tam. Miała już wychodzić gdy zatrzymała ją Arya rozmawiająca z Undomiel. Obie prawie tarzając się ze śmiechu zaprosiły ją środka.
   -Pani teraz nie ma. Prawdopodobnie szybuje teraz gdzieś pod chmurami. Może dołączysz się do nas?- Arya wskazała ręką na kielich wypełniony winem.
   Wampirzyca wiedziała że te dwie elfki uwielbiają spędzać czas w tym drzewie, czy też razem z jego mieszkanką czy też pod jej nieobecność. Pociągnęła łyk wina. Było mocne i słodkie.
Zastanawiam się –rzekła Undomiel bawiąc się swoim rękawem- czemu nasza Pani nie ma jeszcze partnera.  Choćby dlatego, żeby mieć spokój od takich typów z pod ciemnej gwiazdy, jak ten Władca Cieni czy jak mu szło. Może to nie do końca powinien być Celeborn, ale przez te kilka stuleci życie nie spotkała kogoś kogo można darzyć czymś więcej niż sympatią?  Oj spotkała. Może po prostu nie chce tego do siebie dopuścić.       Może kiedyś spodkał ja zawód i boi się że to może się zdarzyć jeszcze raz?
   -A ty nie masz partnera?- zapytała Wampirzyca.
   -A miało się chłopaka tu i tam. Stały związek to nie dla mnie. Ja musze poszaleć. Może za kilkaset lat. Kto wie? Chyba tylko zwierciadło naszej Pani.
   -A co na ten temat rzeknie Pani Mieczy?- Wa zwróciła się do spoglądającej za okno Aryi. Te zaśmiała się wesoło i rzucił w bezbronną Opiekunkę nocy poduszką, na której przed chwilką siedziała.
   Jak fajnie porozmawiać z kimś, no nie raczej nie w tym samym wieku, ale z kimś kto myśli, w ogóle myśli. Na przykład ta wielka królowa Pulka, a raczej jak się teraz mówi Zakazane Imię.-pomyślała Wa.
Pulka, wielka królowa, wielka to można powiedzieć ciałem, bo raczej nie na umyśle. No nie ma się co dziwić że została ukarana za tą swoja próżność. W młodości obie były najgorszymi wrogami. Jedna mądra, druga bogata. Ale Bozia skarała. Trzeba było być nie grzecznym? Wychodzi na to że nie…
Drzewa zaszumiały i dziewczyny, a raczej dwie elfki i jedna pół elfka i pół wampirzyca usłyszały stłumione kroki.
   - Wyszłam tylko na chwilę, a wy zamierzacie zamierzacie zdemolować mój dom? -zapytała z rozbawieniem widząc Undomiel próbującą niezdarnie schować beczułkę wina pod stosem poduszek wykonując przy tym szereg dziwacznych ruchów. Zaśmiała się, kiedy zobaczyła minę Aryi niewiarygodnie podobną do sławnej miny kota w butach za Shreka.
   Wampirzyca tłumiąc swój śmiech poduszką rzuconą przez Aryie zaproponowała:
   - Cóż, widząc jaka piękna pogoda za oknem, a polana przed akademią niedaleko może dokończymy Pani Mieczy nasz pierwszy pojedynek. Arya już wyciągając miecz z chęcią przytaknęła.
   Wampirzyca poczuła niepokój Pani, lecz nie wiedziała co to jest. Wiedziała zaś że ona sama zrobi coś, co robiła kiedyś. Zabije. I wiedziała że Ona o tym wie.


Cdn.

Ostatnio edytowany przez Wampirzyca-a (2008-02-22 19:42:24)


http://www.lotrplaza.com/images/ranks/L03.gifTrzecia Powierniczka Flakonu
Ta, która wie czego chce ! Miau!

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.narutoshippuuden1.pun.pl www.wxp.pun.pl www.liga-cs-5on5.pun.pl www.queen-kajol.pun.pl www.goodmt2.pun.pl