Złoty Las Marzeń. Tu wszystko jest możliwe

Złoty Las marzeń- tu wszystko jest możliwe...

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

Ogłoszenie

"zamknij oczy. Zamknij oczy, one nie pozwolą Ci zobaczyć nic. Otwórz umysł, otwórz szeroko. Stań i powiedź mi co widzisz" powiedz zaklęcie i oddaj się mu... I wejdź do Lasu, przyjacielu *** czekamy na warze propozycje rozbudowy lasu:D

#1 2008-04-20 15:30:35

Galadriela

Pani Lasu, Pani Światłości, Biała Pani

Zarejestrowany: 2007-08-12
Posty: 171

Mistrzyni

Z Emily Dickinson

Ja jestem Nikt. A Ty kim jesteś?
Czy jesteś nikim- też?
Czy się wpiszemy razem z brulion
świata i w jeden wiersz?

Może Ty jesteś Pierwszym Wersem
a ja do Ciebie – Rym?
Lecz jak tu wspólnie Coś powiedzieć –
skorośmy Nikt i Nikt?

Agnieszka Kuciak

Asfalot pędził przed siebie. Dzień i noc. Z rzadka tylko zwalniał do kłusa bądź stępa, by wypocząć. Biała Pani była już bardzo zmęczona. Już z Lorien wyjechała zmęczona, teraz uczucie pogłębiło się znacznie. Zależało jej jednak, by szybko dotrzeć na miejsce. Była zmęczona, ale liczyła się z konsekwencjami. Zdecydowała się na tę podróż, choć wiedziała, że będzie to podróż długa, u której kresu Biała Pani może zastać inną Galadriel, niż ta, która wyruszyła z Lorien. Zwykle tak się właśnie dzieje z Pielgrzymami.
    O świcie piątego dnia Biała Pani zobaczyła na horyzoncie mury miasta. Stało na wzgórzu, na którego szczycie panoszył się ogromny zamek z dużych kamiennych szarych bloków. Dookoła zamku przycupnęły nieśmiało małe domki.
http://www.designertravel.co.nz/photos/edoras.jpg
Galadriel zebrała wodze. Asfalot rzucił łbem, ale się zatrzymał. Już tylko rozległa równina dzieliła ich od celu podróży. Biała Pani poklepała przyjaciela po grzbiecie.
- I oto jesteśmy. W miejscu, gdzie wszystko się zaczęło – szepnęła. A potem dodała nieco głośniej. – Noro lin, Asfalot, noro lin!
    Wierzchowiec stanął dęba i ruszył z kopyta. Po godzinie podróży przegalopowali przez bramę, która została otwarta zaledwie chwilę wcześniej i rozpoczęli wędrówkę w górę, w górę, wciąż w górę aż znaleźli się na szczycie wzgórza przed dziecińcem zamkowym.



    Arya Szpiczastoucha długo tego dnia szukała Białej Pani. Kiedy zrezygnowana już po raz kolejny przeszukiwała wszystkie komnaty drzewa Pani, dotarła wreszcie do biblioteki.
http://www.miastaeuropy.pl/images/stories/relacje/broumovo/broumovo_biblioteka.jpg
Tam zauważyła wystający spod leżącej na blacie książki róg koperty. Arya przesunęła książkę, ostrożnie, delikatnie. Nie była pewna czy jej wolno. Zdziwiła się, widząc na kopercie swoje imię wypisane szmaragdowym atramentem. Usiadła w fotelu, w którym zwykle przesiadywała Galadriel i rozerwała kopertę. List był krótki:

Kochana Aryo Szpiczastoucha!

    Muszę wyjechać na pewien czas. Nie wiem dokładnie na jak długo, ale jestem pewna, że świetnie sobie z Evenstar poradzicie pod moją nieobecność. Dobre duchy będą z całą pewnością nad Wami czuwać.
    Proszę wnieście do biblioteki książki, które przybyły we wczorajszym transporcie. Nie chciałabym, by zmokły w razie deszczu. Na półkach poustawiam je sama, kiedy wrócę. Odbierajcie też kolejne zamówione książki od Roderyka. ( Pamiętaj aby zawsze potem go ugościć, sprawisz mu tym ogromną przyjemność.)
    Ponieważ nie wiem na jak długo przyszło mi Was opuścić, postanowiłam ustanowić dla Lasu nową Opiekunkę. Zbierz Wszystkich na polanie i ogłoś, iż od tej chwili opiekunką Lorien, Złotego Lasu Marzeń jest Wampirzyca.
    Niech Gwiazdy Cię strzegą, Aryo. Niebawem znów się zobaczymy.
                                                                                    Namarie

                                            Galadriel

Arya nie mogła uwierzyć w to, co przeczytała. Czytała więc jeszcze raz i jeszcze i jeszcze, ale litery nie znikały, nie zmieniały swojego położenia. Od tej chwili opiekunką Lorien, Złotego Lasu Marzeń jest Wampirzyca. Od tej chwili opiekunką Lorien, Złotego Lasu Marzeń jest Wampirzyca. Od tej chwili opiekunką Lorien, Złotego Lasu Marzeń jest Wampirzyca. Wampirzyca Opiekunką? Arya pokręciła głową. To się nie może udać.
- Galadriel? Aryo? – usłyszała głos Undomiel, dobiegający z innej komnaty. Zapewne ich szukała.
- Tutaj – odkrzyknęła, a kiedy Evenstar weszła do pomieszczenia dodała – Musimy zebrać wszystkich na polanie.
    Mieszkańcy Lasu zareagowali podobnie jak Arya, gdy odczytała im fragment listu Galadriel. Aevenien wyglądała jakby ją ktoś uderzył. Lew nastroszyła sierść, tylko Evenstar zachowywała spokój, bawiąc się srebrnym wisiorem. Wampirzyca słuchała z chytrym wyrazem twarzy. To ja wam teraz pokażę, myślała, bawiąc się różdżką. Weszła na podium i popchnęła Aryę, tak, że ta omal nie spadła ze sceny. Zastanowiła się chwilę jakby tu zacząć przemowę do swoich poddanych. Opiekunka… Była głupsza niż Wampirzyca przypuszczała. Czyżby tak bardzo bała się śmierci, że nawet zabijać jej nie trzeba? Po prostu wzięła nogi za pas, oddając Wampirzycy bez walki swoje królestwo.
- Nie wierzę, no normalnie nie wierzę… - szepnęła Szpiczastoucha do Evenstar.
Ta uśmiechnęła się.
- Spokojnie, tylko spokój nas może uratować. A ja ci mówię, że w tym jest jakiś podstęp. Wampirzyca najbardziej na świecie pragnie władzy. I oto właśnie ją ma…
Arya kiwnęła głową.
- I nie ma Galadrieli więc w świetle prawa powyrzyna nas wszystkich jak kaczki.
Undomiel parsknęła w rękaw.
- I myślisz, że się damy? Nie, zbyt wiele tysiącleci znam Lamare… Ona nic nie robi bez przemyślenia.
Arya nie zdążyła odpowiedzieć. Na polanę wpadł wiatr, przynosząc ze sobą złote liście, które szybko uformowały się w postać driady. Ta popatrzyła na zebranych i ukłoniła się wymuszenie przed Wampirzycą.
- Opiekunko, pani Wampirzyco. Trole nas atakują – rzekła i znów zamieniła się w liście, które odpłynęły na wietrze.
Arya zaśmiała się.
- No patrz, Evenstar. Nie trzeba się nawet ruszać z Lorien, trole same do nas przyszły. To co robimy?
Evenstar uśmiechnęła się do niej filuternie. Jej szare oczy zapłonęły blaskiem. Chwyciła się pod boki i odrzekła:
http://www.vpx.pl/up/20080420/1969141cbe694e9776681f6100f8646840a2c142741.jpg
- Nie wiem jak ty, Aryo Szpiczastoucha, ale ja rozwieszam sobie hamak między drzewami i wieszam miecz na kołku.
Arya spojrzała na nią zdezorientowana, więc Undomiel kontynuowała:
- Ostatecznie jak sytuacja będzie baaaaardzo zła – rozwlekła to słowo do granic możliwości – to może się zastanowię i raczę kiwnąć palcem. A na razie… cóż, chyba mi się nie chce. Cóż nas to obchodzi, Aryo? Natomiast Opiekunka – tu ukłoniła się przed Wampirzycą, udając też, że podczas ukłonu się potyka – rzeczywiście ma poważny problem – jeszcze jeden ukłon, bardzo pokraczny, wręcz niegodny królowej, którą była Evenstar. – Wybacz, Jaśnie Pani, Władczyni i Opiekunko Lorien, ale chyba czas, bym odeszła, masz wszak obowiązki i nie godzi się byśmy my, taki plebs, głowę twą piękną zaprzątali.
Wampirzyca wyglądała tak, jakby miała ochotę ją zabić. Ale niestety, nie miała przy sobie miecza. Arya parsknęła śmiechem. Kiedy się już opanowała rzekła do zebranych:
- Moi państwo, możecie odejść. Zebranie zakończone. 


    Stanford. Miasto inne niż wszystkie. I tutaj jak we wszystkich grodach w centrum pobudowano zamek, ale ten zamek był inny. Oto nie mieszkał w nim żaden król, książę ani nawet baron. Zamek w Stanford zamieszkiwało wspólnie grono uczących i nauczanych, grono ludzi, którzy ponad wszystko ukochali naukę. Stanford szkoła magii. W jej cieniu zatrzymał się Asfalot. Cień padł na Galadrielę. Wzniosła głowę, by spojrzeć na najwyższe wieże. Zeskoczyła z konia i oddała go w ręce stajennego, który pojawił się natychmiast po tym, jak wjechała na dziedziniec.
http://img146.imageshack.us/img146/1294/36013884sy4.jpg
    Biała Pani powoli weszła po schodach. Wrota otworzyły się przed nią same. Oto stała w znajomym, ogromnym holu. Wspięła się powoli po schodach, skręciła w prawy korytarz i znów po schodach, delikatnie sunęła dłonią po ścianie. Te mury tak wiekowe… Czuła, że zapamiętały jej lęk. Czuła, że zapamiętały jej smutek, wrażliwość i nieśmiałość. Jej niepewność własnych umiejętności. Wszystko wracało do niej jakby wydarzyło się wczoraj, a nie ponad osiem tysięcy lat wcześniej.
    Lubiła się uczyć, choć nie była wybitną uczennicą. Raczej obowiązkowa niż zdolna. Ginęła w tłumie szara Elfka o blond włosach, która nawet nie umiała się uśmiechnąć, by ktoś ją zauważył. Zawsze w tyle za innymi, niepewna, wszystko co zdobyła, okupiła ciężka pracą. A mury przez tysiąclecia przechowały w sobie wszystkie te uczucia. Ten lęk niesamowity, smutek. Już wtedy bywała smutna. Dlaczego widzi to dopiero teraz. Te mury, które sprawiły, że dziś po ponad ośmiu tysiącach lat jest właśnie tym, kim jest, będąc jednocześnie znów tym, kim była wtedy. Głuche kroki na schodach… wyżej, wyżej, czy to naprawdę było tak wysoko? Zajęcia, które lubiła, och, tak.  Były i takie. Niepowodzenia, zbyt częste, by zapamiętać wszystko. Niektórych rzeczy nauczyła się przez wytrwałe ćwiczenia na przestrzeni stuleci, choć mówili jej, że nigdy nie posiądzie tej wiedzy. Nie miała talentu, to prawda. Do wielu rzeczy, zgadza się. Taka jazda konna na przykład. Czy to naprawdę było tak wysoko?
    Zdziwili się, kiedy weszli. Zatrzymali w pół kroku, niepewni co zrobić. Czy się cofnąć, czy już uciekać, czy zuchwale rozsiąść się w fotelach? W tej klasie nie było ławek. Było to okrągłe pomieszczenie. W kole stało osiem wyglądających na wygodne obitych zielonym pluszem foteli. Zdecydowali się zasiąść w fotelach. Na brzegach, na wszelki wypadek, gdyby trzeba było szybko wstać. Ona i jeszcze kilku, którzy tak jak i Lamare byli inni. Wraz z wybiciem czternastej do komnaty weszła ona. Dość wysoka i szczupła, blond włosy spięte w nienaganny kok. Dookoła szyi opleciony miała sznur bursztynów. Spojrzała na nich i uśmiechnęła się. Wyglądała jak uczennica a nie jak profesor. Zachowywała się tak, jakby się ich bała. Jakby myślała, że za chwilę się na nią rzucą. Weszła w krąg i zajęła pusty fotel. Jeszcze raz dokładnie ich zlustrowała. Jakby nie mogła uwierzyć, że na jej zajęcia ktoś przyszedł. A tu taki psikus, no patrzcie, a jednak.
- W tej sali nie będziemy machać różdżkami – powiedziała, niepewnie się uśmiechając. –W tej sali będziecie machać piórem. A ja postaram się nauczyć was trudnej sztuki alchemii słowa. A kiedy skończymy, to ja będę się uczyć od was. Zapewne szybko uczniowie przerosną mistrza. Może już teraz część z państwa pisze lepiej niż ja – na ich kolanach pojawił się zwinięte pergaminy. – Praca domowa, kilka moich tekstów. Przeczytajcie je… Możecie się nad nimi pastwić, napisać parodię, paszkwil, polemizować. Przeczytam wszystko, co państwo zechcecie mi pokazać – powiedziała, patrząc za okno, jakby bojąc się patrzeć uczniom w oczy. Rzuciła ich na kolanach już w pierwszych minutach rozmowy. Nie byli przyzwyczajeni do takiego traktowania. Podbiła ich swoją skromnością. Jeszcze wtedy nie wiedzieli, że mają do czynienia z prawdziwą Mistrzynią, dla której słowa zawsze układają się odpowiednio.
A potem otworzyła jakąś książkę i przeczytała:
- Jak powinno być w niebie, wie,, bo tam bywałem…
Zamknęła oczy i od tego wszystko się zaczęło. Potem była alchemia słowa, długie spacery… rozmowy o książkach. I już była nagle trochę mniej sama niż na początku. Undomiel oddawała się nauce fechtunku, a ona gdzieś tam… tak, zwykle pod drzewem czytała lub pisała. ze świadomością, że nigdy nie dorówna Mistrzyni. Ale przecież nie chciała. Bo gdyby pisała jak mistrzyni nie mogłaby pisać jak ona sama. I było jej chwilami wspaniale, a potem znów upadała, przygnieciona swoimi klęskami. Czy nie wtedy śniła jej się po nocach pewna pani profesor? A może to było wcześniej,  może później… nie jednak wtedy… Ale zawsze wstawała. Nie rezygnowała. Wiedziała, że niczego nie otrzyma bez wysiłku, świat upomni się o wszystko, co dał. Wampirzyca nie chciała zrozumieć. Nie, nie będzie myślała teraz o Wampirzycy. Nareszcie! Drzwi. Otrząsnęła się ze wspomnień. Zapukała. Weszła.
    Mistrzyni siedziała za ogromnym biurkiem i czytała książkę. Za nią na ścianie, jako niedostrzegalna plamka, nogi zaledwie, topił się od pokoleń w wielkim morzu obrazu Ikar. Kiedy weszła jej dawna uczennica, uniosła głowę i uśmiechnęła się. Wstała, by ją powitać. Miała na sobie czerwoną suknię, ramiona okrywała też kontrastująca czarna peleryna. Złote włosy spływały na ramiona.
http://img404.imageshack.us/img404/5093/19663375xl7.jpg
Lady of Light dałaby głowę, że nic się nie zmieniła. Alchemia słowa uczyniła ją nieśmiertelną. Mistrzyni wyciągnęła do niej dłoń na powitanie. Korytarz i drewniana ława. Spóźniała się jak zwykle, rzadko bywała na czas. Spóźnianie się było zapewne niepisaną tradycją prawdziwych poetów. Czekając, czytała ksiązki lub rozmyślała. Udawała sama przed sobą, że się złości. Ale choć bardzo chciała, bo to byłoby w tej sytuacji najbardziej na miejscu ( a ona robiła tylko to co wypada, starała się nawet sterować myślami, by myśleć tylko to, co wypada), nie umiała się złościć. Nie, ona śmiała się w duchu. Śmiała się do rozpuku, zupełnie rozbawiona. Ciche uderzenia zegara, którego nigdy nie potrafiła dostrzec. Głuchy odgłos otwieranych drzwi. Szybkie kroki. Nagle zdziwienie. Wciąż to samo, mimo, że przecież przychodziła często. Pani, do mnie? Uczennica uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Tak, do pani. Szczęk klucza w zamku, szmer otwieranych drzwi. Więc zapraszam. Ale zdziwienie w oczach wciąż to samo. Aż po przemianę świata.
- Wiedziałam, że w końcu pani mnie znów odwiedzi, Lamare, pokrewna czarodziejko z krainy baśni – słyszy, wraca.

Ostatnio edytowany przez Galadriela (2008-04-20 15:32:39)


Powiedz mi o czym marzysz, powiem Ci kim jesteś... Co widzisz w moich oczach?


http://gfx.filmweb.pl/ph/10/65/1065/46851.1.jpg

Offline

 

#2 2008-04-20 17:40:13

Wampirzyca-a

Opiekunka Nocy, Trzecia Powierniczka Flakonu, Dowódca Armii Lasu

Zarejestrowany: 2007-08-13
Posty: 94

Re: Mistrzyni

Hmmm...Kurcze, ja do twojego wyjazdu miałam sie chyba poprawić, ale skoro tak wyszło to już mam nowy pomysł

Ostatnio edytowany przez Wampirzyca-a (2008-04-20 17:40:25)


http://www.lotrplaza.com/images/ranks/L03.gifTrzecia Powierniczka Flakonu
Ta, która wie czego chce ! Miau!

Offline

 

#3 2008-04-27 11:50:40

Undomiel Evenstar

Gwiazda nad Gwiazdami, Pani Zmierzchu

Zarejestrowany: 2007-09-07
Posty: 26

Re: Mistrzyni

Strasznie mnie zaskoczyłaś, Lamare, ale wierzę, że jest w tym cel rozwieszam sobie hamak i odpoczywam ;-P

Offline

 

#4 2008-04-27 21:37:33

Arya

Spiczastoucha, Pani Mieczy, Gwiezdna Oblubienica, Pierwsza Powierniczka Flakonu

Zarejestrowany: 2007-08-12
Posty: 99

Re: Mistrzyni

Tak... Nawet nam należy się chwila słodkiego lenistwa:)
Czy i to pokażesz swojej wykładowczyni? Ciekawa jestem bowiem jej reakcji...:>


http://www.mFoto.pl/uploads/1530/narya._7a73f.jpg
http://www.lotrplaza.com/images/ranks/L01.gif Pierwsza Powierniczka Flakonu

Offline

 

#5 2008-04-30 17:13:18

Galadriela

Pani Lasu, Pani Światłości, Biała Pani

Zarejestrowany: 2007-08-12
Posty: 171

Re: Mistrzyni

Oczywiście, Aryo Szpiczastoucha. Już to pokazałam mojej Mistrzyni. Czekam na jej reakcję. Gdy dziś poszłam zapytać czy już przeczytała, ledwo mnie zobaczyła wykrzyknęła: " Jeszcze nie. Proszę na mnie nie stosować szantażu emocjonalnego" Więc czekam. Jak na grzecznego, spokojnego i cierpliwego Elfa przystało .


Powiedz mi o czym marzysz, powiem Ci kim jesteś... Co widzisz w moich oczach?


http://gfx.filmweb.pl/ph/10/65/1065/46851.1.jpg

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.viawwwgame.pun.pl www.rozyny-info.pun.pl www.jumpstylepiekary.pun.pl www.narucio.pun.pl www.feralheart-super-gierka.pun.pl