Złoty Las Marzeń. Tu wszystko jest możliwe

Złoty Las marzeń- tu wszystko jest możliwe...

Ogłoszenie

"zamknij oczy. Zamknij oczy, one nie pozwolą Ci zobaczyć nic. Otwórz umysł, otwórz szeroko. Stań i powiedź mi co widzisz" powiedz zaklęcie i oddaj się mu... I wejdź do Lasu, przyjacielu *** czekamy na warze propozycje rozbudowy lasu:D

#1 2008-06-07 09:43:11

Galadriela

Pani Lasu, Pani Światłości, Biała Pani

Zarejestrowany: 2007-08-12
Posty: 171

"Gdy ktoś płacze cieszy się, że pada deszcz"

To takie pożegnalne opowiadanie. Nie wiem, kiedy teraz będę mogła do Was wrócić. czeka mnie sesja, naprawdę ciężki miesiąc, wypełniony tylko nauką. Ale mam nadzieję, że kiedy wrócę będę miała dużo do nadrobienia w czytaniu. Tylko proszę bez przesady, żadnego wyżynania się nawzajem i wojen. Pozdrawiam Was serdecznie. Namarie
                                                                                                                               Lady of Light   

Opowiadanie napisałam z myślą o wszystkich Mieszkańcach Lasu, ale szczególnie kieruje je do Aevenien, która jeszcze nic ode mnie nie dostała. A Biała Pani nie ma w zwyczaju nie doceniać swoich Przyjaciół.

Staff Leopold

Most

Nie wierzyłem
Stojąc nad brzegiem rzeki,
Która była szeroka i rwista,
Że przejdę ten most,
Spleciony z cienkiej, kruchej trzciny
Powiązanej łykiem.
Szedłem lekko jak motyl
I ciężko jak słoń,
Szedłem pewnie jak tancerz
I chwiejnie jak ślepiec.
Nie wierzyłem, że przejdę ten most,
I gdy stoję już na drugim brzegu,
Nie wierzę, że go przeszedłem.


Stanisław Grochowiak

Święty Szymon Słupnik

A ludzie mych wierszy słuchając powstają
I wilki wychodzą żerująca zgrają...
Powołał mnie Pan
Na bunt.


Lady of Light wstała o świcie. Spojrzała na pergamin, na którym przed chwilą pisała. Jeszcze raz wzięła go do ręki i przeczytała. Sama już nie wiedziała. Pokręciła głową, odganiając złe myśli. Słońce wpadło do komnaty, oblewając złotym blaskiem tę, którą zwali Białą Panią. Wsadziła pergamin do koperty, zakleiła i zaadresowała. Potem zarzuciła na ramiona pelerynę. Dotknęła przez przypadek srebrnej broszy. Gładziła ją przez moment, próbując się uspokoić. Perła była przyjemnie zimna. A potem bezszelestnie opuściła komnatę. Długo już tu nie wróci. Może nigdy? Zamknęła za sobą drzwi, zamknęła za sobą kolejny rozdział życia.
    Uchyliła wrota i wślizgnęła się do stajni. Odnalazła Asfalota. Dotknęła jego chrap. Wplotła palce w perłową grzywę. Założyła ogłowie a potem siodło. Wsiadła i nachyliła się do ucha przyjaciela. Szepnęła mu na ucho kilka słów i wierzchowiec ruszył z kopyta. Gdy Galadriel przekraczała bramę miasta, dzień na dobre rozgościł się w komnacie, którą opuściła, a promienie słońca wydobyły z mroku napis na kopercie. Jedno słowo. Syriusz.


    Wampirzyca dwoiła się i troiła, by utrzymać wszystkie wrogie siły z dala od swojego królestwa. Powoli zaczynało jej brakować sił. Arya i Undomiel przypatrywały się temu z uśmiechem. Sha wiedziała, że je to bawi. Ale, póki były jej posłuszne, a niestety były jej posłuszne cały czas, nie mogła nic im zrobić. Zwracały się do niej Opiekunko lub pani Wampirzyco. Czasami Mieszkańcy zwracali się do niej nawet per Pani Lasu. Lubiła to. Lubiła swoją władzę. Kiedyś sądziła jednak, że Pani Lasu to tylko tytuł niczym nie poparty. Teraz wiedziała już, jak wiele obowiązków przypisanych jest do tego tytułu. Nie miała nikogo, kto by jej pomógł. Szpiczastoucha i Undomiel poświęcały całe dnie na zabawy. Pływały po rzece łodzią w kształcie łabędzia, jeździły konno, biegały po Lesie, ćwiczyły walkę. Nie kiwnęły jednak palcem w żadnej sprawie odkąd wyjechała Galadriela. No może poza tym, iż ustawiały na półce książki, które wciąż dostarczał ten ludzki pomiot. Ten dziwak. Wampirzyca nawet nie wiedziała jak miał na imię. Bo po co ona, pani Lorien, miałaby się nim interesować? Był przecież nikim, w przeciwieństwie do niej.  Aryi i Undomiel nie obchodziło już to, co kiedyś, za panowania Galadriel, szczerze by obie martwiło. Niestety. Wampirzyca sama musiała sobie dawać radę z trolami, sama odstraszała chochliki, pozbywała się ghuli. Wszystko robiła sama. I była już naprawdę zmęczona.
    Powłócząc nogami po walce z wyjątkowo zaciętym trolem, dotarła wreszcie na polanę. Powoli wspięła się po schodach do domu. Drzewa Opiekunki. Jej Drzewa.
http://www.vpx.pl/up/20080607/279897b33d96c033514e1a94df3d419b5fc9e821676.jpg
Zrzuciła rzeczy i obmyła się z krwi. Potem założyła czarną suknię mieniącą się srebrnymi refleksami. Wspięła się po schodach i usiadła na białym tronie. Kiedy pierwszy raz na nim usiadła, bała się, że coś się stanie. Ale niebiosa nie zareagowały. Nie ukarały jej za bluźnierstwo. Tron Lorien tolerował każdego. Nie był zarezerwowany dla Galadrieli, choć na oparciu wyrzeźbiono zwierciadło.
http://www.biblenews.org/images/Ivory_throne.jpg
Wampirzyca spojrzała na komnatę z wysokości tronu, stojącego na podwyższeniu. Ileż to razy próbowała. Zwierciadło. Jedyna rzecz, nad którą nie udało jej się zapanować. Choć wlewała wodę tysiąc razy, choć ręka z pierścieniem drętwiała nad powierzchnią wody, dla Wampirzycy Zwierciadło pozostało zwykłą misą. Srebrną misą, niczym więcej. Z polany przed drzewem Aryi dobiegły ją śmiechy. Wyjrzała przez liście. Arya siedziała na klaczy Undomiel, Zorzy. Evenstar, dosiadająca Lanyelina, instruowała ją, co ma zrobić aby cofnąć konia. Kiedy tak patrzyła przeszedł ją dreszcz. I po raz pierwszy od bardzo dawna, Wampirzyca szczerze zapłakała. Zrozumiała, że straciła więcej niż ma w zamian.
    Oto stanęła na granicy. Zatrzymała Asfalota, który zatańczył pod nią niezadowolony, iż pani go powstrzymuje. Zamknęła oczy. Tak naprawdę chyba nie chciała wiedzieć, co zobaczy. Wreszcie jednak kopnęła wierzchowca piętami i wgalopowali do lasu. Kiedy Pani Drzew przekroczyła granicę, powietrze zafalowało. Była w domu. Z radością witała każde drzewo, jadąc wśród nich stępem, by móc się nacieszyć. Jeszcze raz zatrzymała konia. Uniosła ręce do góry. Uniosła oczy ku niebu. Tak Pani Drzew powitała swoich podopiecznych, a Drzewa odpowiedziały szumem tak pięknym, jaki można usłyszeć tylko w Lorien. Driady powychodziły z swych mieszkań i kolejno kłaniały się Galadriel. Ta, która rozmawia z Drzewami powróciła. Nachyliła się do Asfalota:
http://www.vpx.pl/up/20080607/279940c802d839818fb79e06f91728cb0e74e486866.jpg
- Jesteśmy w domu.
Jednorożec nie odpowiedział. Przyśpieszył, a ona nie miała zamiaru go powstrzymywać.
Przebywająca w tym czasie w bibliotece Aevenien, uniosła głowę z nad książki. Słuchała. Nie rozumiała czym wywołane jest tak wielkie poruszenie wśród Drzew. Jej serce zamarło na myśl o tym, co znów zrobiła Wampirzyca. Aevenien pomyślała, że już jej chyba wcale nie zna, że to inna istota, od tej, która była jej przyjaciółką. Odpędziła od siebie tę myśl i wróciła do lektury. 


- Maleńka? – Syriusz wszedł do pokoju i zdziwił się, że nie zastał Lamare. Omiótł spojrzeniem komnatę. Na biurku zobaczył kopertę i zrozumiał wszystko. Podszedł do niej i rozerwał. Przysiadł na oparciu wygodnego krzesła. W kopercie był list.

Syriuszu!

Póki byłeś przy mnie liczyło się kim jesteś. I tylko to. Może ja, która co dzień widuję przyszłość, teraźniejszość i przeszłość, wciąż się jednak błąkam we mgle? Może jestem w rzeczywistości niewidoma? Mam jednak nadzieję, że wszystko w życiu jest po coś. Że nie cierpiałeś na marne. Chcę wierzyć, że czas wszystko wie najlepiej. Chcę żebyś wiedział, że tylko TY jeden naprawdę mnie znasz. Tylko podczas rozmowy z Tobą nie zastanawiałam się nigdy, kogo widzisz. Wiedziałam. Będę prosić dobre Duchy, byś kiedyś mi wybaczył, że nie zauważyłam. Bo mamy tyle szczęścia, ile w nas siły, by uwierzyć jeszcze raz…

                                Twoja
                                        Lamare
„ Śmierć ptaka to jest dla człowieka
kres bez łez, śmierci ćwierć”

            J. Przybora

wielka rozpacz
łzy krokodyle
świat się kręci choć nie powinien
tragedia

mała dziewczynka
spotyka śmierć
po raz pierwszy nieostatni
dorosły głaszcze ją
po włosach stara się
zachować
powagę nad zwłokami
kanarka

małej dziewczynce
zawalił się świat
myślą, że na kilka dni
zanim zapomni
                Przyjaciela

Włożył list do koperty i szybko wyszedł z pokoju. Niech wszystko pokryje kurz. Jak najszybciej. Chciał zapomnieć jak się wraca do tych dni, kiedy tylko on i ona. I więcej nic. Nie. Odpowiednie słowa już dawno zostały zgubione. Najodpowiedniejszych słów nie było już.


    Myślała, że łatwiej będzie wrócić. Myślała, że mniej się będzie bała. Ale nie wiedziała, co stanie się podczas podróży. Wiedziała, że wszystko się teraz zmieni. Ale może właśnie to jest rola świata? Rzeka wciąż płynie i płynie w niej czas. A od czasu zależne są nawet Elfy, choć są niby ponad czasem. Wjechała na polanę. Arya właśnie pociągała raz za lewą raz za prawą wodzę, próbując cofnąć Zorzę, która stała leniwie i ani myślała się ruszyć. Arya nie miała więc szans dojrzeć Galadriel. Pierwsza zauważyła ją Undomiel. Słowa zamarły jej jednak na ustach. Arya spojrzała na nią i jęknęła:
- Wiem, no wiem, ale nie rób takiej miny! Co to ma być? Totalny opad szczeny?
Evenstar nie odpowiedziała. Nawet nie mrugnęła. Arya najpierw zamachała jej przed oczami dłonią, próbując zwrócić uwagę przyjaciółki. Kiedy to nie pomogło, odwróciła się w siodle. Pisnęła z radości i zeskoczyła z konia. Zaczęły się uściski i powitania.
    Wieść o powrocie Białej Pani obiegła Las lotem błyskawicy. Wszyscy przybyli, by ją powitać. Wampirzyca usłyszała gwar, który powstał na polanie przed drzewem Szpiczastouchej i wyszła na balkon, by sprawdzić, co się stało. Kiedy zobaczyła Galadrielę, poczuła, jak krew zamarza jej z żyłach. Cóż było jednak robić? Stuknęła różdżką w kamienną podłogę. Po jej obu stronach uformowało się po jednym szeregu driad. Kolejno kłaniały się Wampirzycy. Ta jedynie obnażyła kły i ryknęła rozeźlona:
- Idziemy.
Szybko dotarła na polanę Aryi Eldy. Gdy ujrzeli ją mieszkańcy Lasu na czele swojej liściastej armii, natychmiast zapanowała cisza. Cisza tak głośna, iż wibrowała w uszach.
http://www.vpx.pl/up/20080607/2799571dc5cf91e0dc82285e4da9aa397d3e07173934.jpg
Galadriel odwróciła się i spojrzała na Wampirzycę. Ta zatrzymała się, zdziwiona jaka zmiana zaszła w twarzy Opiekunki. Była inna, to pewne. Wampirzyca jednak nie potrafiłaby określić, na czym polegała zmiana. Galadriel przechyliła lekko głowę, czekała aż Wampirzyca przemówi. Ten jej uśmiech… czy ona z niej kpiła? Co ona ma w oczach? Zadowolenie, że wygrała? Satysfakcję? Poczekaj, niedoczekanie twoje, pomyślała sobie Wampirzyca. Cóż to jest ta iskra? Co to jest, do cholery? Czy jej oczy są niebieskie? Przecież kiedyś były szare chyba… Czy jest młodsza? Może wyższa? Dlaczego wydaje się inna? Ale ona tylko stała wyprostowana, z lekko przechyloną głową i uśmiechem na twarzy. Czekała, aż Wampirzyca przemówi.
http://www.vpx.pl/up/20080607/2799603d6ad4fd43ce7e6a3afe083a96b47d8f177937.jpg
- Więc wróciłaś.
Nieoczekiwanie dla wszystkich Lady of Light ukłoniła się przed Wampirzycą. I nie było w tym ukłonie ironii, nie było drwiny.
- Wróciłam, Pani Lasu – rzekła.
Wśród Mieszkańców powstał szmer, ale Wampirzyca ukróciła to podniesieniem dłoni. Bali się jej, chociaż tyle. Spojrzała na białą Elfkę. Stała naprzeciwko niej. Młoda i piękna, a jednocześnie dostojna i silna, jak jej drzewa. Wampirzyca pomyślała, że w tym konflikcie to ona jest górą. Galadrieli byli posłuszni, bo ją kochali. Wampirzycy byli posłuszni to prawda, ale tylko z powodu strachu. Galadriela, znienawidzona Galadriela, która jednym spojrzeniem niebieskim oczu była w stanie sprawić, by Sha zaczęła patrzeć w ziemię, choć przecież nie widziała! Nie. Nie pozwoli, by wygrała. Jeśli trzeba ją będzie zabić, zrobi to z przyjemnością.
- Więc oczekujesz, że oddam należny ci tytuł, Galadrielo?
Biała Elfka milczała.
- Ale teraz ja jestem Opiekunką. Twoje Drzewo to teraz moje Drzewo! Mój Dom! I jeśli chcesz zamieszkać w MOIM lesie musisz sobie poszukać nowego domu. Czy wyraziłam się jasno?
- Oczywiście, moja pani. W twym Lesie wiele jest drzew – odparła Galadriel, chyląc głowę z czcią. I znów Wampirzyca nie dostrzegła w tym szlachetnym skinieniu głową ironii. Tak bardzo chciała dostrzec choć cień kpiny. To byłby powód, by ją zaatakować. Zacząć walkę. – Czy mogę już odejść?
- A idź do diabła! –wrzasnęła Wampirzyca, szarpiąc ze złości czarną pelerynę.
Galadriel chwyciła za lejce Asfalota, który rzucił łbem chyba niezadowolony. Zawróciła go i poprowadziła w stronę polany jednorożców. Arya rzuciła Wampirzycy znienawidzone spojrzenie i pobiegła za byłą Opiekunką. Sha zaśmiała się w duchu. A biegnij za nią, biegnij. Wszyscy, którzy nie są ze mną, są przeciwko mnie. Pójdziesz na dno razem z twoją przyjaciółeczką, Galadrielą. Nikt nie jest niezniszczalny. W końcu ją złamię. Mam czas. Wampirzyca zaśmiała się na głos i warknęła na mieszkańców Lasu:
- Co się gapicie? Koniec teatrzyku – ruszyła powoli w stronę drzewa Pani Lasu. Swojego Drzewa.
    Galadriela szybko poszukała sobie nowego domu. Drzewo od jej śpiewu rosło silne i z zadowoleniem szumiało zielonymi gałązkami. Tym razem była to wierzba płacząca, której gałęzie zwieszały się aż do samej ziemi. Drzewo był mniejsze i zupełnie nie przypominało poprzedniej siedziby byłej Pani Lasu.


    Wampirzyca postanowiła, że odwiedzi Galadriel w jej nowym, śmiesznie małym i śmiesznie skromnym domu. Lubiła upokarzać ludzi. Gdy stanęła u podnóża drzewa, Galadriel siedziała na jednym z balkonów w swoim fotelu bujanym. Była to jedyna rzecz, którą Wampirzyca pozwoliła jej zabrać z dawnego domu. Jakoś nigdy jej się nie podobał.
- Zejdź do mnie! – rozkazała.
Usłyszała, jak Galadriel wstaje z fotela i schodzi powoli po schodach. Wreszcie stanęła koło Wampirzycy. Ten blask w myślach, który pojawiał się wraz z nią był naprawdę nieznośny.
- Więc to jest teraz twój dom – zaśmiała się. – Lepianka w porównaniu do poprzedniej siedziby, naprawdę.
- Mój poprzedni dom też nie był od razu pałacem – odparła Galadriel. – Na wszystko potrzeba czasu, pani Wampirzyco – odrzekła spokojnie.
Wampirzyca zacisnęła pięści. Chciała ją zdenerwować, choć raz wywołać gniew tak wielki, by stanęła przed nią Biała Wiedźma. Potem by już jakoś poszło.
- Nisko upadłaś, Galadrielo – wysyczała, próbując ukryć złość. – Żal mi cię.
Usłyszała, jak Biała Pani wybucha śmiechem.
- Mnie ciebie również, pani Wampirzyco.
- Ach tak? A to dlaczego? Teraz ja tu rządzę a ty jesteś nikim… Oddałaś swoje królestwo bez walki. Albo jestem tchórzem albo idiotką, Galadrielo. W każdym razie przegrałaś.
- Bycie nikim jest przyjemne – odparła była Pani Lasu. – A jak jest z byciem Kimś, pani Wampirzyco? Czy jest równie przyjemne?
Wampirzyca usłyszała szelest białej sukni. Twarz Pani znalazła się gdzieś przy jej uchu. A może to w myślach słyszała jej głos? Już sama nie wiedziała. Liczyły się tylko te słowa, jej własne słowa, które w ustach Galadriel wróciły jak echo. Słowa, które posłyszane z ust Galadriel raniły jak sztylety.
- Chroń mnie Gwiazdo od przyjaciół, od wrogów obronię się sama.
Wampirzyca jednym szybkim ruchem wyciągnęła z pochwy miecz i cięła przestrzeń przed sobą. Poczuła jednak, że przecięła tylko powietrze. Padła na kolana i ukryła twarz w dłoniach. Była sama. Nie było już przy niej Galadrieli. Mogła sobie więc na to pozwolić.

Galadriela od powrotu zachowywała się zupełnie inaczej, niż wtedy, gdy była Opiekunką. Dużo przesiadywała w bibliotece. Czytała książki, pisała. Często pływała po rzece w swej łabędziej łodzi. Dużo czasu spędzała w ogrodzie, pielęgnując kwiaty lub grając na srebrnej harfie. Jeździła konno z Evenstar lub Aryą. Podczas jednej z przejażdżek, zagadnęła Szpiczastouchą:
- Cóż cię trapi, Aryo?
Arya zaśmiała się smutno.
- Przed tobą nic się nie ukryje, pani Galadrielo?
Galadriel zaśmiała się perliście.
- Nie jestem już panią, Aryo – zwróciła uwagę przyjaciółce. – I wierz mi, nie trzeba być wielkim mędrcem. Frasunek maluje ci się na twarzy.
- Damą jest się niezależnie od tytułów – stwierdziła Arya, oblewając się rumieńcem i patrząc w ziemię. - Rozmawiałam z Evenstar… I ona myśli tak samo… Nie jesteś sobą od powrotu, Lady of Light.
- Kiedy podróżuje się w głąb siebie, zawsze wraca się innym, niż  się było w chwili wyruszenia w podróż.
- Czy mogę dowiedzieć się do jakich doszłaś wniosków?
Lady of Light zaśmiała się i odrzekła.
- Oczywiście. Chętnie ci powiem. Dawny przyjaciel przypomniał mi ważną prawdę życiową, o której zapomniałam.
- Cóż takiego, pani Galadrielo?
- Uświadomił mi, że każdy dzień był dla mnie za trudny, by dać sobie czas na życie.
Arya westchnęła. Nie bardzo wiedziała, co pani ma na myśli. Galadriela zaśmiała się. Zatrzymała Asfalota i spojrzała Aryi w oczy. Głęboko, uważnie. Uśmiechnęła się. Arya uśmiechnęła się w odpowiedzi. Z jakiegoś powodu zrobiło jej się bardzo przyjemnie.
- Tu nie ma nic do rozumienia. Po prostu każdy dzień jest dobry, by pięknie żyć. I jedyne na co musimy znaleźć czas, to na szczęście.
- Twój przyjaciel to bardzo mądry człowiek – stwierdziła Arya.
- O tak – odparła Biała Pani, a w jej oczach zapaliły się jakieś dziwne iskierki. – Jest bardzo mądry. Dużo mądrzejszy ode mnie.
- No nie, w to nigdy nie uwierzę – zaprzeczyła Arya.
Galadriel kiwnęła głową.
- To wcale nie trudne – odparła, patrząc przed siebie.
Arya westchnęła.
- A co z Wampirzycą?
- Jeśli ktoś płacze, cieszy się, gdy pada deszcz. Wtedy nie widać łez, ale płacz zostawia cień gdzieś na dnie duszy. Już wie, że to był niedobry pomysł. Ale czasami bywa zbyt dumna, jak ja. Żal mi jej lecz nie prosiła mnie o pomoc. Ucieka, wciąż ucieka. Wciąż biegnie i biegnie. Zmęczy się. Wtedy podam jej dłoń.
    Arya nie odpowiedziała. Westchnęła tylko, bo cóż można było rzec na te słowa. Wszyscy w Lesie spisali już Wampirzycę na straty. Wszyscy, tylko nie Galadriel. Wyjechały spomiędzy drzew nad rzekę, gdzie rosła wierzba. Nowy dom Galadrieli. Zsiadły z koni i rozsiodłały je. Siodła i uzdy pozostawiły w siodlarni, wspólnej dla wszystkich mieszkańców Lorien. Potem długo jeszcze szczotkowały swoje wierzchowce. Nie dlatego, iż były brudne, tylko, dlatego że obie znajdowały w tym niesamowitą przyjemność. Przez cały czas Arya nie przestawała mówić. Opowiadała, jak Undomiel się do niej przeprowadziła, jakie książki ostatnimi czasy przywiózł Roderyk i jak omal nie oszalała z radości, kiedy Evenstar poratowała jej Zorzę. Nagle jednak Arya umilkła. Pokazała na czerwoną plankę, która powoli przemieszczała się nad niebem Lorien.
- Co to jest? – zapytała.
- Zaraz się przekonamy – odparła Galadriel.
Niebawem czerwona plama zamieniła się z czerwono-złotą plamę, która okazała się przepięknym feniksem, z bujnym ogonem, który spostrzegłszy Galadrielę, wykonał koło i usiadł na jednej z gałęzi pobliskiego drzewa. Pani zrozumiała komunikat i wyciągnęła dłoń. Feniks wylądował na niej, upuszczając u stóp białej Elfki bukiet kwiatów. Arya widziała je po raz pierwszy w życiu. Takich kwiatów nie było w Lorien, nie było ich też w Elesmerze. Podobne do małych dzwoneczków o przecudownym, mocnym zapachu. Szpiczastoucha podniosła bukiecik i podała go Lady of Light.
http://blog.onet.pl/_d/sz/1245597/konwalie.jpg
Feniks poderwał się z dłoni Pani i dla odmiany przysiadł jej na ramieniu. Galadriel spojrzała na kopertę, którą przyniósł w swych złotych szponach. Potem zanurzyła twarz w kwiatach i uśmiechnęła się.
- Konwalie – szepnęła, otwierając kopertę.
W liście były tylko dwa zdania. Istnieją istoty mieszkające poza czasem. Takie, które nie pozwalają o sobie zapomnieć.

Ostatnio edytowany przez Galadriela (2008-08-30 15:30:49)


Powiedz mi o czym marzysz, powiem Ci kim jesteś... Co widzisz w moich oczach?


http://gfx.filmweb.pl/ph/10/65/1065/46851.1.jpg

Offline

 

#2 2008-06-08 14:50:58

Wampirzyca-a

Opiekunka Nocy, Trzecia Powierniczka Flakonu, Dowódca Armii Lasu

Zarejestrowany: 2007-08-13
Posty: 94

Re: "Gdy ktoś płacze cieszy się, że pada deszcz"

Cholera! Ale mnie wkopałaś. I całe opowiadanie na nic. Musze zaczynać od nowa....


http://www.lotrplaza.com/images/ranks/L03.gifTrzecia Powierniczka Flakonu
Ta, która wie czego chce ! Miau!

Offline

 

#3 2008-06-10 14:33:13

Aevenien

Użytkownik

Zarejestrowany: 2008-01-18
Posty: 14

Re: "Gdy ktoś płacze cieszy się, że pada deszcz"

Dziękuję za opowiadanie. Może jednak Wampirzyca zmądrzeje... ;]


(..) W Rivendell przechowywano pamięć rzeczy starożytnych, ale w Lorien żyły one prawdziwe i na jawie. Widywano tutaj zło, słyszano o nim, znano smutki i troski,
elfy bały się zewnętrznego świata, któremu nie ufały;
wilki wyły na kresach lasów – ale cień nie padł nigdy na Lorien...

Offline

 

#4 2008-06-10 19:18:09

Wampirzyca-a

Opiekunka Nocy, Trzecia Powierniczka Flakonu, Dowódca Armii Lasu

Zarejestrowany: 2007-08-13
Posty: 94

Re: "Gdy ktoś płacze cieszy się, że pada deszcz"

Nie wiesz co mowisz...


http://www.lotrplaza.com/images/ranks/L03.gifTrzecia Powierniczka Flakonu
Ta, która wie czego chce ! Miau!

Offline

 

#5 2008-06-10 20:44:39

Galadriela

Pani Lasu, Pani Światłości, Biała Pani

Zarejestrowany: 2007-08-12
Posty: 171

Re: "Gdy ktoś płacze cieszy się, że pada deszcz"

Czyli nie masz zamiaru zmądrzeć? A szkoda, szkoda... Bo jak przegniesz nie będzie litości.


Powiedz mi o czym marzysz, powiem Ci kim jesteś... Co widzisz w moich oczach?


http://gfx.filmweb.pl/ph/10/65/1065/46851.1.jpg

Offline

 

#6 2008-08-17 19:22:38

Wampirzyca-a

Opiekunka Nocy, Trzecia Powierniczka Flakonu, Dowódca Armii Lasu

Zarejestrowany: 2007-08-13
Posty: 94

Re: "Gdy ktoś płacze cieszy się, że pada deszcz"

nie mam najmiejszego zamiaru przeginać^^


http://www.lotrplaza.com/images/ranks/L03.gifTrzecia Powierniczka Flakonu
Ta, która wie czego chce ! Miau!

Offline

 

#7 2008-08-17 19:33:07

Wampirzyca-a

Opiekunka Nocy, Trzecia Powierniczka Flakonu, Dowódca Armii Lasu

Zarejestrowany: 2007-08-13
Posty: 94

Re: "Gdy ktoś płacze cieszy się, że pada deszcz"

nie mam najmiejszego zamiaru przeginać^^


http://www.lotrplaza.com/images/ranks/L03.gifTrzecia Powierniczka Flakonu
Ta, która wie czego chce ! Miau!

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.queen-kajol.pun.pl www.goodmt2.pun.pl www.narutoshippuuden1.pun.pl www.liga-cs-5on5.pun.pl www.wxp.pun.pl